Kastety – od pola bitwy do półki kolekcjonera
2025-11-19

Kastety – od pola bitwy do półki kolekcjonera
Pierwsze wzmianki o czymś podobnym do kastetu pojawiały się już w starożytnym Rzymie i Grecji. Żołnierze owijali dłonie metalem lub skórzanymi paskami z wtopionymi kawałkami brązu, żeby wzmocnić cios. W Japonii z kolei istniały podobne narzędzia zwane „tekko” – używane przez samurajów i mieszkańców Okinawy. Ich zadaniem nie było zabijać, ale raczej zwiększyć skuteczność ciosu w walce wręcz.
Prawdziwy rozkwit kastetów nastąpił jednak dopiero w XIX i na początku XX wieku. W czasie I wojny światowej żołnierze w okopach często walczyli na bardzo małym dystansie, gdzie karabin był bezużyteczny. Wtedy pojawiły się tzw. trench knuckles – kastety z wbudowanym ostrzem lub kolcem, które stały się jednym z symboli walki wręcz tamtych czasów. Były proste, skuteczne i niestety – bardzo brutalne.
Po wojnie kastety trafiły do cywila. W latach 20. i 30. XX wieku były często kojarzone z gangami i ulicznymi bójkami. W popkulturze zaczęły pojawiać się w filmach noir i komiksach, stając się niemal ikoną „twardych czasów”. Z czasem jednak ich rola zaczęła się zmieniać. Ludzie zaczęli traktować je bardziej jako ciekawostkę niż narzędzie walki. Dziś wielu kolekcjonerów ma w swoich zbiorach kastety z różnych epok – od prostych stalowych po bogato zdobione, z grawerami i nietypowymi kształtami.
Najbardziej zaskakujące jest to, jak bardzo różniły się ich funkcje w zależności od kultury. W Indiach istniała wersja kastetu zwana katar, która łączyła kastet z wysuwanym ostrzem – wyglądała trochę jak broń z gry komputerowej. W Stanach Zjednoczonych z kolei popularne były kastety z czasów prohibicji, często noszone przez ochroniarzy i członków mafii.
No i oczywiście – nie brakuje zabawnych historii związanych z kastetami. Mieliśmy takich fajnych klientów które kupili złote kastety na wesele kolegi zamiast obrączek (bo czemu nie?) – nie wiemy niestety jak to skończyło się, ale na pewno Państwo Młodzi pozytywnie zaskoczyły się. Inny znajomy kolekcjoner opowiadał, jak przez pomyłkę zostawił swój ozdobny kastet na półce w salonie – i jego babcia użyła go jako podstawki pod świeczkę. Mówiła, że „ładnie się błyszczy”.
Ciekawostką jest też to, że niektóre współczesne firmy produkują kastety nie jako broń, ale jako otwieracze do butelek, breloki, a nawet uchwyty do telefonu. Oczywiście to już zupełnie inna funkcja, ale sama forma została. Dzięki temu kastet trochę jakby „odczarowano” – z symbolu agresji stał się elementem designu i historii.
Podsumowanie
Dla mnie kastet to trochę taki przedmiot z duszą. Niby prosty, ale z ogromnym bagażem historii – od okopów, przez gangsterskie zaułki, po gabloty kolekcjonerów. To coś, co przypomina, że każdy przedmiot ma swoje miejsce w czasie i kulturze. Dziś raczej nikt nie myśli o kastetach jak o broni – to raczej kawałek przeszłości, który można podziwiać, opowiadając o nim ciekawostki przy kawie
